"Krótka historia małego chłopca z fotografii".

Witajcie.
Nazywam się Edward John Parfett i zginąłem 29 października 1918 roku w okolicy Valenciennes mając 22 lata. Pocisk artyleryjski spadł na mnie kiedy pracowałem w składzie kwatermistrza. Urodziłem się w Londynie i mam czterech braci, którzy tak jak ja służą Królowi i Imperium. Do armii zgłosiłem się na ochotnika, bo uważam że taki był mój obowiązek wobec ojczyzny. Jestem jeszcze młodym chłopakiem, ale bardzo znanym! Pamiętacie tą fotografię chłopca, który na londyńskiej ulicy trzymał gazetę z nagłówkiem o zatonięciu Titanica? To jestem ja! Taki dumny byłem tego dnia, że staję się częścią wielkiej historii...

Słowo od autora:

Moi drodzy, kiedy powstał pierwszy aparat fotograficzny, człowiek zaśmiał się śmierci w twarz. Fotografia dała "życie" po śmierci wszystkim, którzy jej doświadczyli i to niezależnie od statusu społecznego. Na karty historii zaczęli wpisywać się nie tylko królowie, wielcy artyści i zwycięscy wodzowie, ale też zwykli ludzie jak Edward John Parfett. Tym bardziej w obliczu takiej hekatomby jak Wielka Wojna jest to jedyny ślad po tych, którzy odeszli do Pana przez pychę i okrucieństwo garstki zdaje się opętanych przez złą energię. Dla mnie jako historyka, takie historie stanowią bardzo cenny materiał badawczy, gdyż nie ma w nich ziarna kłamstwa. A dając się ponieść emocjom wyraźnie wyczuwam w nich ból oraz cierpienie. Bo przecież tragedia tych wszystkich "wielkich wojen" to nie cierpienie tych, którzy ją wywołali, ale tych co na niej umierali. Edward John Parfett zginął na 13 dni przed końcem Wielkiej Wojny, ale jeśli możemy jaką refleksję wyciągnąć z jego historii to chyba tylko jedną. Cieszmy się i szanujmy pokój jaki mamy w naszym świecie, albowiem cytując klasyka: "Najgorszy dzień pokoju, jest sto razy piękniejszy niż najlepszy dzień wojny".

Spokojnej nocy,

Artur Student

Źródła:

www.encyclopedia-titanica.org;
www.facebook.com/greatwarmemory

Artur Student
tel. 606-267-397, biuro@ashistorii.pl